Miałem napisać coś o politykach PSL współpracujących z lobby tytoniowym, ale już zacząłem robić o tym odcin. Więc teraz zamiast o fajkach będzie o alkoholu.
W ostatnim dłuższym wpisie wspomniałem o tym, że ministerstwo zdrowia zapowiedziało ograniczenie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w postaci zakazu sprzedaży w godzinach nocnych i dodałem, że po pierwsze to nie wystarczy, a po drugie - i tak nie wierzę w realizację.
I wiecie, argumenty ZA sprzedażą alkoholu na stacjach są niemal zawsze te same - a to np. że na tym właśnie polega wolność i alko na stacji ułatwia życie, bo czasem jest nagła potrzeba. Mordo, jak masz takie nagłe potrzeby i ratuje cię całodobowa dostępność alko w sprzedaży, to może pora głębiej przemyśleć parę spraw.
Ale ja nie o tym, bo innym stałym argumentem zwolenników wódeczki i browarków na stacjach benzynowych jest fakt, że dostępność alkoholu na stacjach jest jak reklamy alkoholu - bez znaczenia. I wcale przecież nie wpływa na odsetek ludzi jeżdżących po spożyciu, bo przecież na pewno nikt tak nie robi, a ludzie są rozsądni i wiedzą, co dla nich najlepsze.
No i okazuje się, że niekoniecznie, a do tego - kto by pomyślał - osoby uzależnione niekoniecznie zawsze kierują się zdrowym rozsądkiem. Bo - niespodzianka - na tym polegają uzależnienia.
Gdyńska Fundacja “Trzeźwość” i Fundacja dla Dziecka i Rodziny “Wschodzące Słońce” przeprowadziły w lipcu i sierpniu badanie. Badanie miało charakter pilotażowy, więc grupa kontrolna była dość niewielka, ale najciekawsze jest po pierwsze to, że badano osoby uzależnione od alkoholu, a po drugie, że badanie miało charakter ankietowy; mamy więc do czynienia z deklaracjami osób w trakcie terapii.
Przeprowadziliśmy pilotażowe badanie, ponieważ w mediach pojawiły się krytyczne wypowiedzi niektórych parlamentarzystów, przedsiębiorców i innych osób dotyczące wprowadzenia ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Jednym z argumentów jest stwierdzenie, że nie ma żadnych badań, które sprawdzałyby, czy osoby kupujące alkohol na stacjach paliw wypijają go i siadają za kierownicą. W badaniu uczestniczyły osoby uzależnione od alkoholu. Nie dlatego, że osoby nieuzależnione nie jeżdżą po spożyciu alkoholu. Po prostu do osób uzależnionych mogliśmy dotrzeć poprzez ośrodki terapii.
mówiła lekarka psychiatra Grażyna Rymaszewska Łukaszowi Zboralskiemu z portalu BRD24.pl.
W badaniu wzięło udział 417 osób z 12 województw. 320 z tych osób jest kierowcami.
70% kierowców przyznało się do jazdy po alkoholu.
73% kierowców zadeklarowało, że kupowali alkohol na stacji benzynowej podczas podróży autem.
I teraz najważniejsze:
48% badanych kierowców przed wyruszeniem w dalszą drogę wypijało alkohol kupiony na stacji paliw.
51% badanych kierowców kontynuowało picie alkoholu w czasie podróży.
Podkreślam raz jeszcze, badanie ma charakter pilotażowy i było prowadzone na niewielkiej grupie więc pozostałe wnioski zostawię Wam.
Ze szczegółowymi wynikami badania możecie zapoznać się TUTAJ, stąd też pochodzą skriny z wynikami.
A, i jeszcze - czasem argumentem za sprzedażą alkoholu na stacjach ma być niby fakt że stacje nie zarabiają na paliwie, tylko na pozostałej sprzedaży i zabranie stamtąd napojów alkoholowych może grozić ich upadkiem.
Pozwolę sobie mieć to w dupie, co i Państwu Szanownemu polecam.