Pierwszy w życiu mój tekst w KryPolu i już Remigiusz Okraska rozsierdzon xD I fajnie. Miałem dobry humorek przed snem. Nie mogłem tego sam nijak zobaczyć, bo już dawno mnie wszędzie pobanował, ale podesłano mi skriny. Daruję Wam opisywanie całości, bo to klasyczny remikowy strumień świadomości ze szczękościskiem o “lewicy liberalnej”. I że przecież ta PRAWDZIWA ma mieć w dupie osoby LGBTQ+ i kobiety. Bo ma zwrócić się ku “klasie robotniczej”, która jest całkowicie osobnym zbiorem i tam nie ma tych całych tych. No tych.
Odniosę się tylko do jednej malutkiej rzeczy, pozwólcie. Jedynej. Drobnej. Malutkiej.
Okraska:
Lewica realizująca agendę zajmowania się wszelkimi możliwymi mniejszościami, niszowymi modami, "tożsamościami" itp., już jest właściwie martwa. Nieustannie jej poparcie zjeżdża w dół. W Polsce i gdzie indziej. Ktokolwiek zaleca lewicy kontynuację takich bzdur, składa ją do grobu.
To ja tylko pozwolę sobie zauważyć, że przecież przed chwilą odbyły się przyspieszone wybory do Bundestagu, w których Die Linke wykręciła prawie dziewięć procent - dla jakiejkolwiek polskiej lewicy wynik nie do wyobrażenia od kiedy Grzegorz Napieralski w wyborach prezydenckich 2010 zajął trzecie miejsce z wynikiem 13,68%.
Z kretesem poległa za to w Niemczech partia Sary Wagenknecht, byłej członkini Die Linke. Wagenknecht opowiadała się głośno i stanowczo za prawami pracowniczymi oraz walką z ekonomicznymi nierównościami, ale już mniejszości seksualne to dla niej jakieś wymysły i cuda na kiju. Taki Remik Okraska, tylko w wersji odważniej przyznającej się do homofobii.
Die Linke zaś nie dość, że zaprezentowało odważne pomysły podatkowe oscylujące wokół hasła “miliarderzy nie powinni istnieć”, to jeszcze wyraziście podnosiło temat migracji. Przykładem tego było głośne, płomienne przemówienie Heidi Riechinnek w Bundestagu, w którym to oskarżała szefa CDU (jak się później okazało, przyszłego kanclerza) o mówienie w sprawie migracji jednym głosem z faszystami z AfD. Kwestie dotyczące mniejszości LGBTQ+ również nie zostały pominięte i to pomimo, że Niemcy nie mają w tym zakresie do nadrobienia takich zaległości jak Polska. W kontekście łączenia różnych lewicowych postulatów ikoniczne i viralowe stało się ich hasło „osoby trans istnieją, a miliarderzy nie powinni”. Die Linke nie próbowało przejmować prawicowej narracji, nie próbowało być lewicą odpowiednio nielewicową, żeby być akceptowaną. Miało odwagę być sobą. Tylko tyle i aż tyle.
Jeśli jakaś lewica jest martwa, to właśnie lewica okraskowo-wosiowa, która jest w stanie żyć wyłącznie wtedy, gdy uda się jej przykleić do hardej prawicy (jak dosłownie Okraskom i Wosiowi) i krzyczeć “płyniemy” (ale tylko biali hetero robotnicy na pokładzie, normalne chłopy, NORMALNE, NORMAAAAALNEEEEE).
W punkt. Jak dobrze było to przeczytać w tym zalewie pierd... "lewica nie powinna bo...".
Ludzie chyba nagminnie mylą ruchy polityczne ze związkami zawodowymi.
Ruchy pchające ludzkość do przodu z organizacjami pilnującymi by robotników nie krzywdzono.
Lewica zajmuje się KAŻDĄ niesprawiedliwością, każdym cierpieniem, nierównością, dyskryminacją itd.
Lewica, która tego nie robi, jest po prostu martwym kółkiem wzajemnej adoracji walczącym o stołki. Niepotrzebna.
Ktoś powie altlewicowcom że prawica jest wystarczająco queerfobiczna i nie muszą im w tym pomagać?