Nie wiem, czy wiedzieliście, ale nasza zawsze sprawcza Nowa Lewica odniosła kolejny już sukces w koalicji rządowej.
Nie zrozumcie mnie źle - podatek cyfrowy to jak najbardziej słuszny koncept i minister Gawkowski ma całkowitą rację kiedy wspomina w Radio Zet, że w wielu krajach już taki podatek obowiązuje i u nas też mógłby i powinien. Ba, powinien u nas obowiązywać dawno, ale jeszcze za poprzedniej władzy, kiedy ta się do takowego przymierzała, przyjechał z USA ówczesny wiceprezydent Mike Pence i publicznie ogłosił: “kurwa, nie sądzę”. I tyle było z pisowskiej niezależności względem ówczesnej administracji Trumpa. Plot twist jest taki, że teraz większą niezależność względem obecnej tej obecnej wykazuje rząd Tuska, co przekłada się na głośne inby na tłiterze. To tam, niestety, dzieje się polityka - tłity są ważniejsze od faktów, czy realnych zmian.
Liczy się show (jak w latach 30. w Niemczech, ale pewnie znowu przesadzam).
Zauważyła to Nowa Lewica, która już w poniedziałek ogłosiła na tłiterze kolejny triumf. Cytat: “Ogromny sukces Krzysztofa Gawkowskiego – będzie podatek dla cyfrowych gigantów!” No tylko, że nie będzie, o czym już powiedział minister finansów w odpowiedzi na pytania Polskiej Agencji Prasowej. Co nie przeszkadzało Gawkowskiemu we wspomnianym przeze mnie wywiadzie w Radio Zet opowiadać, że jednak będzie i nie będą nam Stany Zjednoczone dyktowały, co mamy robić. No fajnie, może i Stany Zjednoczone nie, ale już Premier i Minister Finansów tak, do czego się Gawkowski nie odniósł.
Nowa Lewica od jakiegoś czasu uparcie prowadzi politykę propagandy sukcesu. Zaczęło się chyba w okolicach kampanii do Europarlamentu w zeszłym roku. Od tej pory Czarzasty i spółka udzielają wywiadów o tym, że Nowa Lewica nieustannie “dowozi” i odnosi same sukcesy. Pamiętam, że sam fakt wpisania ustawy o związkach partnerskich na stronę Rządowego Centrum Legislacji (zwykła procedura) doczekał się na profilach polityków NL szeregu zdjęć i łzawych wpisów o historycznym przełomie.
No ale potem przyszedł Marek Sawicki z PSL i powiedział, że tak być to nie będzie, wypierdzielaj pan do siebie, panie Boczek.
Sorry, ale żadnego postulatu, która NL już zdążyła okrzyknąć sukcesem nie jestem w stanie traktować serio, bo nie ma za tym żadnych argumentów poza myśleniem życzeniowym. Podatek cyfrowy to kolejny triumf partii Czarzastego obok związków partnerskich (o równości małżeńskiej nie wspomnę), aborcji, prawach człowieka na granicy z Białorusią, zmniejszenia Funduszu Kościelnego i fotela Marszałka, który Czarzasty zobaczy tak, jak świnia niebo.
—
Trochę więcej na lewicę (zarówno NL jak i Razem) ponarzekałem w tym tygodniu w Krytyce Politycznej - mój tekst o tym, że lewica boi się być lewicą przeczytasz TUTAJ.