Jesteśmy torturowani postami Magdaleny Środy
Czy prof. Magdalena Środa nie może zacząć rozmów ze mną i oddać mi części swoich pieniędzy?
Wierzę, że prof. Magdalena Środa mówi również mądre rzeczy, tylko one akurat mnie zwykle omijają, bo przecież nie jest możliwe, żeby być popularną osobą z tytułem naukowym i trafiać wiecznie kulą w płot, prawda? Prawda? Ja wiem, że funkcjonuje też coś takiego jak błąd poznawczy, nazywany fenomenem sprawiedliwego świata, które każe nam racjonalizować sobie tego typu przypadki. Ale przy całym moim pesymizmie pozwólcie mi zachować chociaż pozory niewinności.
Niemniej, kiedy prof. Magdalena Środa trafia na mój ekran, to albo akurat jest na wakacjach w Kenii i na plaży rozmyśla o tym, że wstyd jej za rząd PiS, albo narzeka na to, że jest moda na depresję (i przy okazji opowiada, jak przeglądała czyjeś leki w łazienkowej szafce), albo uzasadnia nagrodę Feministy Roku, przyznaną przez Kongres Kobiet Donaldowi Tuskowi, tym że została przyznana tak jakby na zachętę, po to, żeby nowy rząd nas wszystkich nie zawiódł w kwestii podstawowych praw rozrodczych.
No i jakoś niedawno Środa znowu mi mignęła w internetowym strumieniu śmieci, zgnilizny i padliny, tzn. na którymś z tajmlajnów. Tym razem polska filozofka, specjalizująca się w etyce, publicystka, doktora habilitowana nauk humanistycznych, wzięła się za geopolitykę, zwaną przez internautów “astrologią dla facetów”, co oczywiście nie oznacza, że tylko mężczyźni powinni się o geopolityce wypowiadać, ale to głównie mężczyźni się tym zajmują, bo chłopaki kochają, jak czołg robi pif paf po drabinie eskalacyjnej pivotem na rimland.
Ta cała geopolityka to temat o tyle łatwy, że nazywanie go “astrologią” nie wzięło się znikąd; o geopolityce można gdybać, snuć, domniemywać, sądzić, uważać - i znakomita większość tego contentu będzie nic nie znaczącym bełkotem, co udowadniają wszystkie Bartosiaki tego świata. A jednak Środa ich przebiła i równać się z nią może jedynie sam Papież Franciszek.
Zadam niepopularne pytanie: czy Ukraina nie może zacząć rozmów z Rosją i oddać jej część terytoriów w zamian za życie tych, którzy jeszcze w tym kraju zostali?
Zadam niepopularne pytanie: czy prof. Magdalena Środa nie może zacząć rozmów ze mną i oddać mi części swoich pieniędzy w zamian za to, że nie przebiję jej opon w aucie?
Ja wiem, że to może jest prosta, chłopskorozumowa wręcz metafora, ale i ja jakoś zbyt skomplikowanym człowiekiem staram się nie być. Staram się również nie mówić władzom państwa napadniętego przez imperialistycznego sąsiada, jak mają się zachować. I myślę, że podobnie ma każdy, kto choć raz za dzieciaka został w szkole popchnięty, szturchnięty, czy tam związany taśmą klejącą i wrzucony do żeńskiej (lub męskiej, no tej bardziej akurat wtedy nieswojej) toalety, a potem usłyszał ze strony dorosłych tekst w stylu “nie obchodzi mnie, kto zaczął, macie podać sobie ręce na zgodę”.
Najzabawniejsze jest to, że z pozostałą częścią wpisu Środy ja się nawet z grubsza zgadzam. Osobiście uważam, że przywiązanie do koncepcji państw narodowych z budowaniem na nich naszych własnych, ludzkich tożsamości robi nam więcej szkody niż pożytku, tym bardziej że ułatwia pranie ludziom mózgów. Widać to w tych przeklętych mediach społecznościowych, ale i słychać zapewne przy rodzinnych stołach; zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy to wojna wydaje się być bardziej namacalna niż kiedykolwiek wcześniej w naszych życiach. W sieci da się nawet trafić na złote myśli różnej maści lewicowych influencerów, o politykach nie wspominając, przekonujących nas, że w razie czego to należy chętnie ginąć za ojczyznę, bo ojczyzna jest najważniejsza.
Nie jest.
Więc tak - uważam, że nie powinno się mówić państwom najechanym przez inne państwa, że powinny się poddać. Ale jednocześnie - co może się wydać pozornie sprzeczne - nie powinno się wysyłać siłowo innych ludzi do okopów, nawet w imię idei narodowych, a może zwłaszcza w imię idei narodowych. A publiczne pisanie o tym, co POWINNA teraz zrobić Ukraina, jest dla mnie takim samym kalibrem co narzekanie na widok Ukraińców w Polsce, że powinni teraz siedzieć w okopach.
To jest bardzo proste - zwyczajnie postaraj się nie skazywać ludzi na śmierć lub wrogą niewolę zza swojej klawiatury, dzięki.